Docieramy na pełen mariachi Plaza Garibaldi. Kilkukrotnie odrzucamy propozycje muzyków: amigo, trzy utwowy za 300 peso, dwa za 200 etc.. Siedzimy w kawiarnianym ogródku, pijemy piwo i chłoniemy atmosferę miasta.
Zmierzamy powoli w stronę hotelu, w którym zostawiliśmy bagaże. Mijamy kolejno: targ z rękodziełem, manifestacje kobiet, kurs latynoskich tańców na wolnym powietrzu. Z chęcią spędzilibyśmy w mieście więcej czasu.
Na lotnisko jedziemy metrem. Słysząc o naszym planie, recepcjonistka stanowczo go odradza. W końcu mówi tylko: uważajcie, by nie pojechać o dwa przystanki za daleko - to bardzo niebezpieczna okolica.. Wzięliśmy sobie do serca jej rady i pojechaliśmy jak należy. Kończymy nasza przygodę z Meksykiem spoglądając z wysoka na miliony świateł stolicy.
@BooBooZB ja też!
:oops: i do tego Twój nick mi się wyświetlił, stwierdziłam "BooBoo i topless?! nieee może być!" i weszłam
:D fajnie się czyta, dawaj więcej!
Hehe, gdyby @BooBooZB napisal relacje z toples w tytule, sam pewnie bylbym wsrod pierwszych czytajacych. Wszak nierzadko w tytule jego relacji pojawia sie rowniez slowo dmuchany.
;)
Meksykanie na garbusa cabrio mówią "topless" .Śmiało mógł być zatem temat ; Tacos , top(l)es i tequila.A co do kawy to rzeczywiście była taka mocna ,że po miesiącu jeszcze mną telepie
:lol: Fajnie pisana relacja , czekam na kolejną część.
Quote:gdyż spora część relacji z forum ma większą wartość niż przewodniki.To już druga rzecz, z którą się z Tobą zgadzam. Pierwsza to umiłowanie lokalnych targów.
;) Tak na marginesie - odwiedziłeś już Ballaro w Palermo?Świetna relacja. Tekst o kurczaku spowodował wybuch śmiechu. Wyobraźnia pracowała na pełnych obrotach.
:lol:
@gosiagosia Mimo dwukrotnego pobytu na Sycylii, Palermo widziałem jedynie przez okno autobusu. Co się odwlecze...Meksykańskie targi są naprawdę interesujące. No i te ceny: kilogram mango czy awokado za ok. 3 złote. Ehh, na jednym z krakowskich targów w miniony weekend, widziałem awokado po 9 (sic!) złotych za sztukę.
;)
Należy się jeszcze podsumowanie kosztów i kilka luźnych spostrzeżeń.TransportLoty:AMS – MEX – CUN RT– 950 PLNWAW – AMS RT – 350 PLNCUN – TGZ RT – 200 PLNAutobusy I collectivo:Lotnisko Tuxtla Gutierrez – San Cristobal – 230 MXNSan Crisobal – Ocosingo – 65 MXNOcosingo – Palenque – 75 MXN Lotnisko Cancun – dworzec – 72 MXNCancun – Tulum – 120 MXNTulum – Valladoid – 120 MXNValladoid – Merida – 112 MXNMerida – Cancun – 338 MXNCollectivos na krótkich trasach i w miastach są tanie – od 8 MXN. Mieliśmy sporo takich przejazdów.Taxi:Lotnisko Mexico City – Zona Rosa – 230 MXNTuxtla Gutierrez - lotnisko 200 MXNJeszcze raz czy dwa jechaliśmy taksówką, ale nie pamiętam juz ile zapłaciliśmy. W kazdym razie niewiele.Koszty transportu podczas wyjazdu to mniej więcej 2k PLN/os.NoclegiMyślę, że nasza średnia to poniżej 100 PLN za nocleg. Częśc była kupowana za punkry, albo w promocjach. Zawsze mieliśmy pokój z łazienką o wystarczającym standardzie. Na pewno można znaleźć miejsca sporo tańsze.Wycieczki itp.Kanion Sumidero – 300 MXNŁódka i snorkelling w Tulum – 300 MXNJedzenie:Jest taniej niż w Polsce. My żywiliśmy się w przybytkach różnego sortu. Tak mamy w zwyczaju, że przeplatamy sobie trochę droższe restauracje tymi tańszymi, lub jedzeniem „z ulicy”. Nie jestem fanem meksykańskiej kuchni, ale kilka potraw naprawde mi smakowało, m.in. Sopa de lima, Cochinita pibil. Tortilli mam na razie dosyć, choć smakowała nam. Dodawana jest do każdego posiłku, a Meksykanie potrafią zjeść jej każde ilości. Standardowy obiad kosztował nas ok. 200-300 MXN. Piwo najczęściej 30-35 MXN, tequila od 40 MXN. Pieniądze z bankomatów wypłacaliśmy kartą T-Mobile w USD . Niestety nie da się uniknąc prowizji - najczęściej ok. 30 MXN. Kursy w kantorach różnią się znacznie. Za dolara płacili od 18 do ponad 20 MXN.Ludzie bardzo mili, otwarci, wykazują zainteresowanie gringo. Są pomocni i uśmiechnięci.Wiemy, że tylko posmakowaliśmy kraju i z chęcią byśmy wrócili. Na świecie jest jednak tyle innych miejsc, w których jeszcze nie byliśmy. Numerem jeden był dla nas Chiapas i żałowaliśmy, że nie zaplanowaliśmy podróży tak, by spędzić tam więcej czasu.Jeśli macie jakiekolwiek pytania, chętnie odpowiem.Jedźcie do Meksyku. Pijcie z mieszkańcami Coca-Colę i tequilę. Zwiedzajcie ten jakże ciekawy kraj. Warto!
Docieramy na pełen mariachi Plaza Garibaldi. Kilkukrotnie odrzucamy propozycje muzyków: amigo, trzy utwowy za 300 peso, dwa za 200 etc.. Siedzimy w kawiarnianym ogródku, pijemy piwo i chłoniemy atmosferę miasta.
Zmierzamy powoli w stronę hotelu, w którym zostawiliśmy bagaże. Mijamy kolejno: targ z rękodziełem, manifestacje kobiet, kurs latynoskich tańców na wolnym powietrzu. Z chęcią spędzilibyśmy w mieście więcej czasu.
Na lotnisko jedziemy metrem. Słysząc o naszym planie, recepcjonistka stanowczo go odradza. W końcu mówi tylko: uważajcie, by nie pojechać o dwa przystanki za daleko - to bardzo niebezpieczna okolica.. Wzięliśmy sobie do serca jej rady i pojechaliśmy jak należy. Kończymy nasza przygodę z Meksykiem spoglądając z wysoka na miliony świateł stolicy.